Origami z blachy
Figury 3D z blachy to wyzwanie, z którym dawno chciałem się zmierzyć. Od kiedy pamiętam podziwiałem papierowe origami wykonywane przez mistrzów tej sztuki. Pomyślałem, że skoro da się zrobić małe dzieła z papieru, to można by spróbować wykonać podobne origami z blachy. Żyjemy w czasach internetu, więc tam szukałem pomysłów i podpowiedzi jak się za to zabrać.
Tekst i zdjęcia TOMASZ DOMŻAŁ
Do tematu wróciłem, kiedy zostałem poproszony o wykonanie „czegoś ciekawego” na targi Dach Forum w Kielcach dla firmy Fakro. Postanowiłem zrobić figurkę żółwia, ponieważ jest on maskotką tej firmy. Na początek złożyłem figurę z papieru. Chociaż żółw wydawał mi się niesamowicie trudny, był impulsem do tego, żeby jednak spróbować zrobić go z blachy. Tak powstał pierwszy żółw, dzięki któremu zdobyłem doświadczenie i zdecydowałem się na drugiego, większego.
ŻÓŁWIE Z BLACHY STALOWEJ POWLEKANEJ
rozmontować ostatni, aby już na stałe zafelcować z poprzednim… I tak z wszystkimi ponad 240 (!) połączeniami.
KROK 5. Żółw jest bryłą zamkniętą, co było dodatkowym utrudnieniem,
bo nie chciałem nigdzie użyć innego łączenia niż felc. Pojawiło się więc pytanie: jak zamknąć ostatni element?
Po skończonej pracy pozostał jednak niedosyt, który spowodował, że szukałem jeszcze większego wyzwania. To moja żona podsunęła mi pomysł gargulca – fantastycznego stwora, początkowo kamiennego później wykonywanego z blachy, od kilku wieków umieszczanego zwykle na zewnętrznych łukach i dachach budynków. Ostrzegał i chronił przed złem, gdyż jak wierzono „demony muszą uciec, gdy zobaczą własny obraz”.
Zdałem sobie sprawę, że jest to wyzwanie, które zajmie mi masę czasu i będę musiał korzystać z całej mojej wiedzy i doświadczenia, ale jednocześnie pomysł podobał mi się coraz bardziej. Udało mi się namówić dyrektorów z Centrum Szkoleniowego firmy Blachotrapez na wykonanie tej „maskotki” właśnie dla nich. Wiedzieli, że robię „coś”, ale nie do końca wyobrażali sobie co to będzie. Zaufali mi i powierzyli materiał, nie znając tak naprawdę moich zamiarów. W takich okolicznościach powstawał gargulec, którego chciałem pokazać światu.
Po zwykłej pracy zawodowej, każdą wolną chwilę spędzałem w warsztacie nad swoim projektem. Często musiałem przeprojektować formatki, aby można je było łączyć na felce – przecież oryginalne origami to forma papierowa, a elementy są klejone albo tylko zaginane, a – niestety – nie tak łatwo jest połączyć ze sobą blachy. Na żmudnej pracy minęły aż dwa miesiące, a nikt oprócz mnie nie widział powstającego „demona”. Kiedy zaciekawieni i trochę zniecierpliwieni zamawiający poprosili o próbkę mojej pracy wtedy załadowałem jeszcze bezskrzydłego gargulca do busa i pojechałem go pokazać. Gargulec, a właściwie tylko jego część, zrobiły takie wrażenie, że postanowiono go pokazać również na targach w Kielcach. Kiedy wróciłem do domu, dotarło do mnie, że teraz mierzę się, nie tylko z pracochłonnym procesem tworzenia figury, ale przede wszystkim z czasem, który niemiłosiernie się skrócił. Do końca zostało jeszcze wykonanie skrzydeł, zamknięcie tyłu, wspawanie stojaka i stworzenie tła, na których miał zawisnąć. Całość trzeba było złożyć tak, żeby była dopięta na ostatni guzik i bezpiecznie dostarczona na targi. Wieczory wydłużyły się do późnych godzin nocnych, a ja nie raz wątpiłem, czy uda mi się skończyć. Wiedziałem jednak, że na mnie liczą i nie mogę ich zawieść. Musiałem przyspieszyć i jednocześnie nie obniżyć jakości. Niektóre elementy składane były nawet po 40 minut, a i tak musiałem wielokrotnie je rozkładać i składać od nowa. Gargulec rósł powoli do całkiem pokaźnych rozmiarów – wysokości 2,5 m i rozpiętości skrzydeł 2,10 m. Pomógł mi syn, który zaprojektował i wykonał ściankę do stojaka, na którym zawisła całość. Po ponad trzech miesiącach skończyłem projekt, który na spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem i zrobił efekt wow.
GARGULEC Z BLACHY STALOWEJ POWLEKANEJ
Tu również trzeba było dostosować formy papierowe do blachy, żeby miały ładne ostre zagięcia.
KROK 2. Po wycięciu kolejny etap – wyginanie. Dobrze, że już miałem wprawę.
które są najmniejszymi z nich, wykonanymi z jednego kawałka blachy.
KROK 4. Cała głowa powstała w ciągu kilku dni, oczywiście wszystkie elementy,
które ją tworzyły, zostały połączone za pomocą felców.
trzeba był się wynieść do garażu, bo tylko tam było wystarczająco dużo przestrzeni.
na której nasz „potwór” bezpiecznie mógł się pokazać w całej okazałości.
Dziękuję Andrzejowi Szczygłowi i Mirosławowi Stanisławczykowi z Blachotrapezu – ludziom, którzy mi zaufali, wierzyli w moje umiejętności i mnie wspierali, kiedy już miewałem dość i nie dali mi się poddać.
TOMASZ DOMŻAŁ
Mistrz dekarski i blacharz z wieloletnim doświadczeniem. Członek Oddziału Nowosądeckiego Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy. Szkoleniowiec w Centrum Szkoleniowym Blachotrapez w Brwinowie. Prowadzi własną firmę URB DOMDACH Tomasz Domżał.