
Kobieta na dachu: Anita Koniecko
Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl, gdy słyszymy sformułowanie „kobieta na dachu”? Bezwiednie tworzymy w myślach obraz dziewczyny przypadkowo wchodzącej na dach. Bo co innego mogłaby tam robić? A jednak co pewien czas słyszymy o kobietach pracujących na równi z dekarzami. Jedną z nich jest Anita Koniecko.
Jak to się stało, że trafiłaś na dach?
Prawie 5 lat pracuję jako kierownik hurtowni zajmującej się stricte dachami, a że lubię po prostu wszystko wiedzieć, nie tylko od strony sprzedażowej, to też zaczęłam bardziej interesować się technicznymi aspektami tej dziedziny. Pierwsze, co w tym kierunku zrobiłam, to wybrałam się na targi dachowe. Tam poznałam prawdziwe rzemiosło. Miałam też możliwość podpatrzenia jak utalentowani dekarze okuwali kominy z pasją i radością.
Po powrocie z targów postanowiłam dołączyć do Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy. Najbliżej był Oddział Podlaski w Białymstoku. Byłam jedyną kobietą, co też na początku wprawiało kolegów w pewne zakłopotanie. Kwestią czasu było traktowanie mnie na równi z innymi dekarzami.
Zawsze bardziej interesowały mnie szkolenia techniczne niż typowo produktowe, dlatego postanowiłam wybrać się na drugi koniec Polski na szkolenie do Adama Heryka, by poznać techniki obróbek z użyciem rąbka rzemieślniczego. Adam dał mi wiarę w siebie i przekonał do praktykowania swoich umiejętności na dachu. I w sumie tak to się zaczęło. Później były szkolenia organizowane w Oddziale, w Centrum Szkoleniowym Blachotrapez i w Akademii Prefa.

W 2024 roku dołączyłam do pewnej ekipy dekarskiej. Cały czas uczę się, ale też widzę, że z każdą kolejną godziną pracy na dachu jestem coraz bardziej samodzielna. W gruncie rzeczy nie dążę do tego, by być w czymś najlepsza. Wystarczy mi, że mogę robić to, co kocham.
Rozwijamy się tylko wtedy, kiedy wychodzimy poza to, co znane.
Czy masz swoje autorytety dekarskie?
Bardzo cenię ludzi utalentowanych i skromnych. Poznałam ikonę polskiego dekarstwa Adama Heryka. To on zaraził mnie swoją pasją. W sumie w dużej mierze dzięki niemu i moim kolegom z dachu jestem tu, gdzie jestem.
Czy trudno było ci się przebić wśród dekarzy? W jaki sposób Cię traktują i czy to się zmienia?
Początki były trudne, ponieważ żyjemy w kraju, gdzie branża dekarska jest kojarzona tylko z mężczyznami. Nawet do tej pory trafiają się osoby, które pytają mnie czy robię to tylko pod publikę. Ach…
Wielu dekarzy potrzebowało czasu, by przekonać się do mojej osoby. Teraz wspólnie omawiamy trudne tematy. Umiem pomóc, doradzić, coś podpowiedzieć, bo moja wiedza nie pochodzi z ulotek produktowych. Wręcz przeciwnie – wiem, bo też to robiłam, bo wstawiałam takie okno czy robiłam taki kosz.
Pracuję na co dzień w biurze, a dekarstwo to moja dodatkowa praca. Mój wolny czas spędzam na dachu. Już nie mogę się doczekać wiosny. Dni będą coraz dłuższe i więcej czasu poświęcę pracy dekarskiej.
Kto wspiera cię w codziennej pracy?
Mam ogromne wsparcie w najbliższych – w mężu, dzieciach i w przyjaciołach. Nie będę ukrywać, że rodzice martwią się o moje bezpieczeństwo, a zwłaszcza pokazuje mi to mój kochany tata, który trochę lubi ponarzekać na to, co robię, ale tak naprawdę to on mnie nauczył męskiego fachu. Moje dzieciństwo to garaż i nasze wspólne majsterkowanie.
Wiele zawdzięczam chłopakom z mojej ekipy dekarskiej, bo to oni przekazali mi wiedzę techniczną. Podziwiam ich też za cierpliwość i że wytrzymują ze mną, bo oceniają mnie jaką „charakterną babkę”.
Dostaję mnóstwo pozytywnych wiadomości od dekarzy, nie tylko z Polski, obserwujących mnie na portalach społecznościowych. Piszą też kobiety w różnym wieku o tym, że jestem ich motywatorem do działania, padają też hasła TEŻ CHCĘ TAKA BYĆ. To mnie jeszcze bardziej inspiruje i bardziej zachęca do pokazywania tego, co kocham.

Dlaczego według Ciebie jest tak mało kobiet w dekarstwie?
W Polsce kobieta-dekarz jest jeszcze mało popularna, ale dążę do tego, by obalić ten stereotyp. Kobiety wyróżnia skrupulatność, dokładność i te cechy dobrze wykorzystuję jako dekarz. Często udostępniam na portalach społecznościowych krótkie relacje z dnia pracy kobiety na dachu. Tworzę filmiki z przypadkowych zdjęć i nagrań zrobionych przez kolegów z dachu. Nic nigdy nie jest reżyserowane i upiększane. Jest duży odzew wśród kobiet, sporo do mnie pisze.
Tak na koniec mogę jeszcze dodać, że rozwijamy się tylko wtedy, kiedy wychodzimy poza to, co znane. Dlatego warto jest robić coś, co nie jest szablonowe, a sprawia nam radość.