Krzysztof Pruszyński
Prezes zarządu Pruszyński Sp. z o.o.
Rozmawiała IWONA SZCZEPANIAK
Blachy Pruszyński jest firmą rodzinną, która ma w nazwie Pańskie nazwisko. Czym dla Pana jest taki rodzinny biznes? Czy dziś nazwałby Pan swoją firmę inaczej?
Nie wyobrażam sobie, aby firma mogła mieć inną nazwę. Podkreśla ona nasz charakter, czyli przedsiębiorstwa rodzinnego. Jestem przywiązany do takiej formy prowadzenia biznesu. Miałbym problem z odnalezieniem się w innym niż obecny układzie.
Firma to nie wirtualny byt. Nie można patrzeć na nią wyłącznie przez słupki i wykresy obrazujące wyniki finansowe. Dla mnie firma jest jednym z dzieci, ale też sposobem na życie, no i oczywiście źródłem utrzymania.
Pana firma zdobyła wiele znaczących nagród. Co jest dla Pana ważne w zarządzaniu ludźmi?
Przedsiębiorstwo to przede wszystkim ludzie. Prowadząc działalność rodzinną doskonale to rozumiem. I choć powoli przyzwyczajam się do myśli, że Blachy Pruszyński to naprawdę duże przedsiębiorstwo, to wciąż staram się utrzymywać bliskie relacje z pracownikami. Nie tworzymy skomplikowanych struktur wewnętrznych czy innych zbędnych barier. Każdy może do mnie przyjść i podzielić się swoim problemem.
Jak według Pana powinna wyglądać sukcesja w firmie rzemieślniczej, biorąc pod uwagę ambicje młodych ludzi?
Sukcesję można przeprowadzić na wiele sposobów. Niezależnie jednak od tego, który się wybierze, należy o całym przedsięwzięciu pomyśleć z dużym wyprzedzeniem. Dzieci – jeżeli oczywiście chcą w przyszłości wiązać się z firmą – należy wprowadzać do niej stopniowo, zaczynając w jak najmłodszym wieku. Najlepiej, gdy przejdą wszystkie stopnie kariery i poznają przedsiębiorstwo od podszewki.
Tak też było w przypadku mojej rodziny. Dziś mój najstarszy syn kieruje własną firmą, która wyrosła w naszej grupie. Extral, bo o tym podmiocie mowa, działa od mniej więcej 10 lat. Obecnie zatrudnia około 300 osób i jest jednym z największych w Polsce producentów profili aluminiowych. Drugi z synów natomiast zarządza przejętą przez nas mniej więcej dwa lata temu spółką Centrum Florian, która tak jak Blachy Pruszyński zajmuje się produkcją blaszanych pokryć dachowych i elewacyjnych.
Czy prowadzenie takiej firmy przekłada się w jakiś sposób na rzemieślnika lub klienta ostatecznego?
Wartości, jakie przyświecają firmie rodzinnej, przekładają się nie tylko na wspominane przeze mnie relacje z pracownikami, ale też z naszymi partnerami biznesowymi. Są one z reguły bardzo bliskie i bezpośrednie. Drzwi do mojego gabinetu są zawsze otwarte. Nie mam nawet swojego osobnego sekretariatu, który blokowałby do mnie dostęp.
Czy Pana doświadczenie dekarskie pomaga w prowadzeniu firmy produkcyjnej?
Z każdym rokiem coraz mniej. Rzeczywistość zmienia się bardzo szybko i to, co było aktualne 25 lat temu dziś na niewiele może się zdać. Moje doświadczenie wyniesione z placów budowy może się już nieco rozmijać z obecną praktyką.
Wciąż jednak mam ogromny sentyment do środowiska dekarskiego, co z pewnością wpływa na sposób prowadzenia przeze mnie biznesu. Uważam bowiem, że dotarcie do dekarzy z naszym produktem, przekonanie ich do niego stanowią o sukcesie takich wyrobów jak nasze.
Czy rzemieślnicy uczestniczą w projektowaniu produktów lub rozwiązań?
Staramy się mieć stały kontakt ze środowiskiem dekarskim. Co roku przez nasze centrum szkoleniowe przewija się około 2 tysięcy osób. Uważnie słuchamy ich uwag czy podpowiedzi. Dzięki temu jesteśmy w stanie doskonalić nasze produkty.
Co Pan sądzi o zmianach, które zachodzą aktualnie na rynku wykonawczym – wzrost cen, problemy z pracownikami?
Zjawiska te są uniwersalne – dotyczą całego rynku pracy w Polsce. Należy więc nauczyć się z nimi żyć.
Według mnie obecne wyzwania związane z – generalnie mówiąc – rosnącymi kosztami zatrudnienia, w dłuższej perspektywie mogą okazać się korzystne. Dziś bowiem staje się oczywiste, że za ciężką pracę, jaką są usługi dekarskie, należy się godziwe, legalnie wypłacane wynagrodzenie. Firma wykonawcza, która tego nie akceptuje traci ludzi i wypada z rynku. Tak więc mamy do czynienia z normalizacją relacji panujących w branży.
W jaki sposób Blachy Pruszyński wspiera wykonawców i profesjonalne rzemiosło?
Wspomniałem już o szkoleniach, jakie prowadzimy co roku dla przedstawicieli firm wykonawczych. Jest to niezwykle ważne narzędzie poprawiające jakość usług dekarskich. Dlatego rozwijamy ten program. Niebawem po całej Polsce zacznie jeździć odpowiednio wyposażona ciężarówka z logo Blachy Pruszyński, która ma służyć za mobilne centrum szkoleniowe. W ten sposób chcemy wesprzeć naszych lokalnych dystrybutorów, docierając bezpośrednio do ich miejscowości, na tereny, na których działają.
Jaki cechy charakteru powinien mieć rzemieślnik, który chce osiągnąć taki sukces jak Pan?
Wydaje mi się, że kluczowe cechy to solidność, uczciwość, pracowitość oraz otwarty umysł. Trzeba dostrzegać to, co się dzieje wokół i odpowiednio na to reagować.
Jaka jest według Pana rola takich organizacji jak Polskie Stowarzyszenie Dekarzy w kształtowaniu rynku budowlanego?
Stanowią one doskonałą platformę wymiany wiedzy i doświadczeń między poszczególnymi uczestnikami branży. Dzięki temu wspólnie jesteśmy w stanie kreować coraz bardziej profesjonalny rynek.
Dekarze znają Pana głównie z płaszczyzny współpracy, ale każdy ma też czas dla siebie. Jak lubi go Pan spędzać?
Jestem pasjonatem narciarstwa. W sezonie staram się być na stoku najczęściej jak to tylko jest możliwe. Jednak z uwagi na kontuzję w najbliższym czasie czeka mnie przerwa w uprawianiu tego sportu. Mam nadzieję, że będzie ona krótka.
Mam też ulubione regiony Polski, w których lubię spędzać czas, aby odpocząć, odciąć się od codziennego życia. Jednym z nich jest morze, a drugim – moja rodzinna Białowieża.