Natryskowe piany poliuretanowe PUR z punktu widzenia dekarza
Do izolacji termicznej dachu wciąż najchętniej jest stosowana wełna mineralna. Coraz częściej jednak inwestorzy decydują się na piany poliuretanowe PUR nanoszone natryskowo, a ich producenci starają się zjednać sobie dekarzy. Co dekarze sądzą o tym materiale i o jego aplikacji?
Tekst ZBIGNIEW BUCZEK, IWONA SZCZEPANIAK
Wiadomo, że dachy budynków powinny być ocieplone. Połacie powinno się izolować takim materiałem, który nie tylko ochroni przed nadmierną utratą ciepła, ale też będzie niepalny, dźwiękochłonny i trwale oraz szczelnie wypełni przestrzeń między krokwiami. Dobrze też, żeby był łatwy i szybki w montażu oraz odpowiednio lekki. Naturalnym wyborem jest więc wełna mineralna, ale jej alternatywą jest piana poliuretanowa (PUR, PIR), która pojawiła się na naszym rynku kilkanaście lat temu. Jest ona dostępna albo w postaci twardych płyt przeznaczonych do ocieplania połaci od zewnątrz (izolacja nakrokwiowa), albo jako piana układana natryskowo od wewnątrz. To właśnie ta druga jej postać wzbudza spore zainteresowanie inwestorów, co widać po dyskusjach na internetowych forach budowlanych. Zgodnie z zapewnieniami firm układających takie ocieplenie, izolacja termiczna dachu jest szybka i łatwa do wykonania oraz skuteczna w ochronie przed utratą ciepła. Właściwie trudno się z tym nie zgodzić – piana natryskowa to dobry materiał do izolacji termicznej. Co jednak powinniśmy jeszcze o niej wiedzieć?
Są dwa rodzaje piany PUR – zamkniętokomórkowa, o współczynniku λ od 0,021 do 0,024 W/(mK) i otwartokomórkowa o λ wynoszącym od 0,036 do 0,040 W/(mK). Tych danych, deklarowanych przez producenta bądź importera, należy szukać w aprobacie technicznej (dla pian) i deklaracji właściwości użytkowych każdego produktu. Właśnie te dokumenty, jako wymagane prawem, są najbardziej rzetelnym źródłem informacji.
Informacja o współczynniku λ jest niezbędna do obliczenia współczynnika przenikania ciepła U. Zgodnie z obowiązującymi przepisami warstwa izolacji termicznej połaci dachowych powinna mieć U nie większy niż 0,15 W/(m2K). Może go zapewnić odpowiednio gruba warstwa ocieplenia o danym parametrze λ. Gdyby do ocieplenia poddasza użyć piany w wersji zamkniętokomórkowej, wykonana z niej izolacja teoretycznie – gdyby nie krokwie, które mogą stać się mostkami termicznymi – mogłaby mieć grubość 14 cm. Dlatego pianę poliuretanową powinno się – tak jak wełnę mineralną – ułożyć między krokwiami i pod nimi. Piana ta jest jednak polecana do ocieplania domu od zewnątrz, a do ocieplania dachu – piana otwartokomórkowa o nieco gorszych parametrach cieplnych. Grubość wykonanej z tej ostatniej izolacji termicznej nie powinna być więc mniejsza niż 27 cm. To właściwie tyle w kwestii formalnego wprowadzenia.
O ile płyty nakrokwiowe są akceptowane przez dekarzy i montowane z dużym powodzeniem, o tyle piana natryskowa budzi wiele wątpliwości w środowisku dekarskim. Znane są dekarzom sytuacje naprawy dachów ocieplonych kilka lat temu pianą natryskową. Właściwie na podstawie doświadczeń z wprowadzaniem w latach 90. ubiegłego wieku nowych materiałów budowlanych na polski rynek śmiało można wysnuć wniosek, że nawet najlepszy produkt można nieprawidłowo zamontować. Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niedawno w mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja o tym, że papa to archaizm, a membrany (płynne) są przyszłością. Niezależnie jednak od tego, czy to papa, czy też inne superpokrycie, to szczególnie przy ociepleniu zamontowanym międzykrokwiowo, jest problem. Brak wentylacji dachu spowoduje jego degradację, bez znaczenia jest pokrycie. Nawet najlepsze.
Wracając do pian natryskowych, mimo ich niewątpliwych zalet, my dekarze, a szczególnie orzecznicy techniczni i biegli sądowi, spotykamy wiele problemów. I nie chodzi o to, żeby się czepiać, tylko o sprawy techniczne.
Powszechnie wiadomo jak jest zbudowany najpopularniejszy dach stromy: konstrukcja, wstępne krycie (w postaci membrany wstępnego krycia – MWK – lub papy na sztywnym poszyciu), pokrycie zasadnicze. Jeśli mamy pokrycie z papy zgrzewanej, to wstępne krycie jest jednocześnie pokryciem zasadniczym. Wracając do podziału, to w zależności od zastosowanego wstępnego krycia albo nad ociepleniem wykonujemy szczelinę wentylacyjną, albo nie. W swej praktyce, oceniając dachy i analizując występujące na nich problemy, przedstawię tylko kilka problemów, które występowały.
- Aplikacja piany na membranę wstępnego krycia (od spodu). Membrana jest często wypchnięta do góry. To wypchnięcie bywa na tyle duże, że zamyka szczelinę wentylacyjną (membrana dotyka do łaty montażowej). Zdarza się podnoszenie dachówek do góry, a spływające skropliny powodują zacieki przy kontrłatach. Podczas jednego ze szkoleń o aplikacji piany PUR prowadzący uznali, że membrana powinna być sztywno naciągnięta – wtedy nie byłoby problemu. Być może, ale przeważnie żaden z wykonawców, którzy pianę aplikują nie miał w ręku rolki membrany i nie montował jej ani w czasie wiatru, ani podczas deszczu. Sama membrana – podobnie jak wszystkie warstwy dachu – również „pracuje” pod wpływem zmian wilgotności i temperatury. Warto więc znaleźć sposób właściwej aplikacji. Może rozwiązaniem tego problemu byłoby odizolowanie MWK od warstwy piany za pomocą pasa membrany zamontowanej pomiędzy krokwiami przez wykonawcę ocieplenia z piany PUR? Jeśli na dachu jako wstępne krycie zastosujemy materiał, który wymaga wentylacji od spodu (na przykład między deskami a termoizolacją), to dlaczego nie zastosować membrany między krokwiami, która gwarantowałaby utworzenie szczeliny wentylacyjnej? Oczywiście wiadomo, że szczelina to nie wszystko i sama nic nie znaczy, ale jeśli będzie miała wlot i wylot i będzie drożna, to już będzie coś :-)
- Natryskiwanie piany PUR na deski (od spodu). Natryśnięta piana wychodzi spomiędzy desek i przykleja się miejscowo (co deskę) do wstępnego krycia. Wiejący wiatr powoduje powstawanie pod pokryciem zasadniczym podciśnienia i w końcu zniszczy membranę, i co wtedy? I tu znowu: gdyby pomiędzy krokwiami byłaby rozpięta membrana, to może nie byłoby problemu.
- Jakość nakładania piany. Podczas oględzin wykonanych prac widoczne były szczeliny (brak ciągłości) przy kominach, przy połączeniu krokwi z murłatą, czy też wokół kleszczy, jętek. W tych miejscach będą powstawać przecieki. A jeśli dach przecieka, to wiadomo – winny jest temu dekarz! Czy na pewno?
Podczas przeglądania Internetu w poszukiwaniu wiadomości za pianami PUR i przeciw nim, znalazłem wiele gloryfikujących materiałów na temat tego materiału. We wszystkich pokazywano efektowne zdjęcia izolacji termicznej od strony wnętrza. Niestety, widoku piany od zewnątrz nie ma.
Ogólnie to my, dekarze, najpierw wykonujemy swe prace, a dopiero gdy dach jest gotowy aplikuje się ocieplenie z piany PUR. Bywa, że pokrycie dachowe to kilkaset metrów kwadratowych najdroższego materiału. Dobrze byłoby więc, aby producenci pian PUR i wykonawcy je aplikujący weszli w nasze buty i spojrzeli na dach z naszej perspektywy. Jesteśmy gotowi do rozmów i poszukiwania właściwej aplikacji tego produktu do izolacji termicznej dachów.
ZBIGNIEW BUCZEK
Mistrz blacharstwa, mistrz dekarstwa; dekarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; wiceprezes Oddziału Mazowieckiego Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy; nauczyciel zawodu dekarstwa i blacharstwa, przewodniczący komisji egzaminacyjnej Mazowieckiej Izby Rzemiosła; orzecznik techniczny w Polskim Stowarzyszeniu Dekarzy; rzeczoznawca SITPMB przy NOT.