Dariusz Myszczyszyn: dachy budynków zabytkowych
Renowacja dachów na budynkach zabytkowych, głównie sakralnych, które zostały pokryte blachą cynkowo-tytanową lub miedzianą łączoną na rąbek rzemieślniczy, dachówkami, wymaga wiedzy, umiejętności i pasji. Każdy z nich jest bowiem inny, jedyny w swoim rodzaju.
Dekarstwem zainteresowałem się 23 lata temu. Zaraził mnie nim mój wuj, który był dekarzem. Swoją przygodę z dachami zaczynałem w dużych firmach dekarskich, między innymi w KLAT&DACH. Wykonywaliśmy dachy o dużym stopniu trudności. Były to budynki zarówno nowe, jak i historyczne. Wtedy też zrodziła się moja pasja do zabytków.
Pierwszy dach kryty blachą, który pamiętam to były dwa nowe bloki w Warszawie. Jak na tamte czasy – 1999 rok – miały nietypowe pokrycie z tytan-cynku i kominy obrabiane na półokrągło. To wtedy pierwszy raz montowałem blachę na drewnianej listwie. Było to bardzo pracochłonne. Teraz jest dużo łatwiej: wszystkie elementy są praktycznie gotowe i mocuje się je na halterach. Praca przy tego typu budynkach, zwykle z nietypowymi dachami, daje mi bardzo dużą satysfakcję. Czuję się przy nich spełniony.
Pasja do zabytkowych dachów
Najciekawszą budową, w której miałem możliwość uczestniczyć była Ambasada Polski w Wilnie (Litwa), mieszcząca się w Pałacu Paców wzniesionym w pierwszej połowie XVII wieku. Budynek został nabyty przez państwo polskie w 2007 roku. Prace renowacyjne miały rozpocząć się wiosną 2014 roku, a ich zakończenie planowano na koniec 2015 roku. Droga do renowacji zabytkowego budynku była jednak długa, gdyż proces się opóźniał. Prace nad przebudową ruszyły pełną parą dopiero w lutym 2015 roku. Sam Pałac to nie tylko mury, kamienie, cegły, ale również wielka historia. Wszystkim zależało na tym, żeby cały remont został wykonany jak najlepiej. Najtrudniejsza z całego przedsięwzięcia była gruntowna przebudowa dachu – wymiana całej konstrukcji i pokrycia z dachówki ceramicznej. Byliśmy kolejną – bodajże czwartą – ekipą. Przypadł nam do wykonania dach nad trzema skrzydłami: wschodnim, zachodnim i północnym (południowe zostało już skończone). Łącznie było to około 1600 m2 z 17 lukarnami. Nową konstrukcję dachu robiliśmy we współpracy z Wiesławem Niemcem. Montowaliśmy wstępne krycie z membrany dachowej i układaliśmy dachówki ceramiczne. Prace obejmowały także wykonanie obróbek dachowych i elewacyjnych z miedzi zgodnie z pierwotnym wzorem. Blachę łączyliśmy na felc pojedynczy, leżący, na rąbek podwójny stojący, ale też lutowaliśmy. Montowaliśmy również gotowy system orynnowania z miedzi.
Kolejną interesującą realizacją był kościół w Luchowie. Renowacja dachu była dużym wyzwaniem, ponieważ konstrukcja kopuły nie nadawała się do dalszego użytkowania. Ba! Trudno ją było nawet zdemontować. Musieliśmy ją wcześniej solidnie skręcić, żeby nie wpadła do środka kościoła i dopiero wtedy mogliśmy ją powoli od góry rozbierać. Cała kopuła została dokładnie odtworzona. Współpracowaliśmy ze stolarzem Ryszardem Ciosmakiem, który wyrabiał nam drewno, a my składaliśmy konstrukcję na nowo. Na zalecenie konserwatora konstrukcja była łączona na tyble, czyli wbijane kołki drewniane. Całość – kopułę i tambur – kryliśmy miedzią. Nie było projektu układu blach i kształtu gzymsów, więc musieliśmy mieć własny pomysł, który realizowaliśmy po konsultacji z konserwatorem.
Sanktuarium Maryjne w Krasnobrodzie – barokowy kościół wraz z budynkami dawnego klasztoru Dominikanów – to następna realizacja wymagająca wykonania całego dachu od nowa. Musieliśmy wyciąć część starej konstrukcji, która opierała się na murach, zalać wieńce pod dach, zatopić w nich belki dwuteowe wzmacniające ściany zewnętrzne i dopiero na tym montować nową więźbę. Pierwotnie budynek miał pokrycie z dachówek ceramicznych, które zostały zamienione na blachę podczas jednego z wcześniejszych remontów. Naszym zadaniem było przywrócenie dachówki ceramicznej w kolorze naturalnej czerwieni. Wykonaliśmy nowe kominy i w całości dwie nowe wieże – na klasztorze i na kościele, które wymagały odtworzenia wielu trudnych detali (głowicy, kolumn itd). Dach na północnym skrzydle był kryty miedzią. Użyliśmy każdego możliwego połączenia, które stosuje się w blasze. Robiliśmy także miękkie kosze na klasztorze i lukarny typu wole oko.
Udało nam się również wiernie odtworzyć konstrukcję na kościele w Laszkach. Mam bardzo duży sentyment do tego kościoła, ponieważ prace podczas jego restauracji były dużym wyzwaniem, a inspektor nadzoru – Adam Zagrobelny – nie pozwalał na żadne „skróty”.
Następną wyjątkową realizacją był kościół w Młochowie. Rzadko nam się zdarza wykonywać nowy dach, ale ten był wyjątkowy. Budynek miał nietypową konstrukcję z dźwigarów z drewna klejonego, które miały pozostać widoczne. Nad nimi wykonaliśmy sufit z płyt gipsowo-kartonowych podwieszony do drugiej konstrukcji – tradycyjnej więźby krokwiowo-jętkowej. Całość została później przekryta blachą cynkowo-tytanową łączoną na podwójny rąbek stojący.
Aktualnie zajmujemy się nadbudową piętra nad czterokondygnacyjnym budynkiem Episkopatu Polski w Warszawie. Jest to konstrukcja stalowa z profili stalowych typu Z, pokryta blachą trapezową. Budowę oddajemy na gotowo z wykończonym dachem i elewacją. Dach jest ocieplony wełną mineralną, ściany na jednej części są wykończone płytą warstwową, do której montujemy podkonstrukcję i przymocowujemy do niej płyty włóknocementowe. Montujemy też okna elewacyjne.
Wyjątkowe detale
Nie wszystkie obiekty, które wykonywałem są znane i duże. Mam spory sentyment do niewielkiej kaplicy w Majdanie Górnym. Jest ona przykryta dwuspadowym dachem krytym dachówką z półokrągłym zakończeniem nad owalną nawą. Na dachu została zamontowana mała ośmioboczna kopuła wsparta na sześciobocznej otwartej latarence pokrytą łuską. Może nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że łuska jest zrobiona na wzór liści lip, otaczających kapliczkę. To były moje początki, więc chciałem się wykazać i mogłem sobie wtedy na to pozwolić.
Współpraca z konserwatorami zabytków
Najważniejszy jest stały kontakt. W dokumentacji budowlanej nawet dużych obiektów zwykle jest opisany zarys prac, ale nie ma detali obróbek. Każdy szczegół trzeba przygotować i indywidualnie uzgadniać z konserwatorem zabytków. Zazwyczaj sam przygotowuję próbki miejsc, które zwracają uwagę, robię zdjęcia i wysyłam do akceptacji. Dopiero wtedy zabieramy się za pracę.
Każdy dach to niespodzianka. Zawsze coś mnie zaskakuje. Często jestem pod wrażeniem połączeń konstrukcyjnych. Dawniej specjalnie na więźbę wybierało się drzewa, później selekcjonowano drewno. Obecnie stosowane rozwiązania niekoniecznie są lepsze, choć z pewnością łatwiejsze do wykonania, a prace przebiegają szybciej.
Z Polski do Europy
Od 20 lat prowadzę własną firmę. Moje ekipy wykonują różne, nawet bardzo skomplikowane konstrukcje dachowe. Montujemy również konstrukcje z drewna klejonego. Wykonujemy pokrycia na podwójny rąbek stojący, blachy profilowane, ale też różnego rodzaju dachówki. Zdarzają się także dachy płaskie z papy. Przez te lata się zgraliśmy. Przez siedem lat – 2012-2019 – razem pracowaliśmy w Belgii. Wykonywaliśmy dachy kryte dachówkami, płytami włóknocementowymi, blachami cynkowymi. Z tych wszystkich realizacji najbardziej przypadła mi do serca znajdująca się przy starym mieście, w ścisłym centrum Brukseli zabytkowa szkoła muzyczna, jedna z najstarszych w Belgii. Tam remontowaliśmy dach z demontażem starego pokrycia. Był to w części dach dwuspadowy z wieloma lukarnami, a w części – dach mansardowy. Na połaciach było pokrycie z dachówek, a na górze mansardy i na lukarnach – blacha cynkowo-tytanowa na podwójny rąbek. Wokół budynku był ozdobny gzyms drewniany, który naprawialiśmy i malowaliśmy. Na nim znajdowały się szerokie rynny wykonane z blachy cynkowo-tytanowej (tak zwane koryto). Konstrukcja była stalowa. Koryta były lutowane. Ponieważ były bardzo długie, wstawialiśmy w nie dylatacje. Obróbkę kominów wykonywaliśmy z taśmy z czystego ołowiu. Miałem duże obawy przed wzięciem tej budowy. Jednak zwyciężyła chęć sprawdzenia się. Zanim się podjąłem prac, wybrałem się z Polski na oględziny, żeby upewnić się czy sobie z tym poradzimy.
Później realizowaliśmy dachy również w Szwecji i w Norwegii.
Blacharz Jakości
Dekarstwo wybrałem, ponieważ czerpię z niego dużą satysfakcję, mam możliwość poznania wielu ciekawych ludzi i stosowanych dawniej technik wykonania dachów. I tak z racji tego, że robiłem – i wciąż robię – dużo obiektów w tytan-cynku zostałem Blacharzem Jakości Rheinzink. Musiałem przejść szkolenia i spotykałem się z doradcami technicznymi na budowach.
Szkolenia młodych dekarzy
Prowadziłem kursy czeladnicze i byłem w składzie komisji egzaminacyjnej na czeladnika i na mistrza dekarstwa, ciesielstwa i blacharstwa.
Zanim przystąpiłem do Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy spontanicznie wziąłem udział w konkursie na targach w Łodzi. Nasza ekipa zajęła drugie miejsce. Jak już działałem w PSD zaangażowałem się w przygotowania drużyn do Mistrzostw Polski Młodych Dekarzy. Był moment, że obstawiałem aż trzy konkurencje – przygotowywałem drużyny, a jednej z nich byłem mentorem. Trudno było nam się jednak przebić – zwykle zajmowaliśmy drugie lub trzecie miejsca. W końcu udało nam się wypracować sukces. W 2020 roku mieliśmy reprezentować Polskę w kategorii Dach metalowy podczas Mistrzostw Świata Młodych Dekarzy w Chinach, ale z powodu pandemii koronawirusa zawody zostały przełożone. Ostatecznie odbyły się one w listopadzie 2022 roku w St. Gallen w Szwajcarii. Wróciliśmy z nich bez medalu, ale z poczuciem dobrze wykonanej pracy. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec mojej przygody z Mistrzostwami.
DARIUSZ MYSZCZYSZYN
Mistrz dekarstwa, ciesielstwa, blacharstwa. Prezes Oddziału Biłgorajskiego PSD, mentor drużyny startującej w kategorii Dach metalowy Mistrzów Polski Młodych Dekarzy i w Mistrzostwach Świata Młodych Dekarzy. Od wielu lat zajmuje się dekarstwem, stawia konstrukcje. Pracuje w każdego rodzaju blasze – miedzi, tytan-cynku, trapezówce, a także dachówce, papie. Główny kierunek to renowacja dachów zabytkowych, sakralnych zarówno pokryć, jak i konstrukcji. Prowadzi własną firmę Dariusz Myszczyszyn z siedzibą w Smólsko Małe 24, 23-400 Biłgoraj.